Gdy zostanie spisana historia konwencjonalnych metod leczenia raka,
rok 2014 będzie w niej punktem zwrotnym, w którym wnikliwi eksperci
uświadomili sobie ostatecznie, że gra jest skończona - przynajmniej
jeśli chodzi o chemioterapię. Wtedy
bowiem stało się wreszcie jasne, że ciągłe niepowodzenia tej terapii nie
wynikają jedynie z jej topornego, a wręcz barbarzyńskiego sposobu
działania, lecz wpisane są w samą jej naturę.
Na pierwszy rzut oka może się to wydać zaskakujące. Niemal co tydzień
prasa cytuje zgodne wypowiedzi lekarzy, fundacji onkologicznych, firm
farmaceutycznych i instytucji opieki zdrowotnej o tym, że "wygrywają walkę z rakiem" dzięki nowym, bardziej zaawansowanym i coraz droższym lekom w chemioterapii. Ile jest prawdy w tych zapewnieniach?
Warto przytoczyć w całości stwierdzenia, będące podsumowaniem ich
pracy:Pod koniec 2012 r. grupa wiodących specjalistów ze świata badań i
leczenia nowotworów zebrała się za zamkniętymi drzwiami na konferencji w
Lugano w Szwajcarii, by podjąć próbę odpowiedzi na powyższe pytanie. W
następnym roku owi wybitni onkolodzy ujawnili rezultaty swych rozważań,
publikując długi na 5 tys. słów raport w prestiżowym europejskim
periodyku medycznym The Lancet.
"Postawiono pytanie: czy wygrywamy walkę z rakiem? Ogólna
konkluzja brzmi: nie. Pomimo wprowadzenia setek nowych leków
przeciwnowotworowych, włącznie z zaawansowanymi terapiami (zwanymi
"magicznymi pociskami") wymierzonymi w poszczególne rodzaje broni z
arsenału wroga, jesteśmy zgodni co do tego, że w przypadku większości
postaci raka długotrwała wolna od choroby odpowiedź na leczenie zdarza
się rzadko, a wyleczenie całkowite - jeszcze rzadziej. Godne uwagi wyjątki to m.in. niektóre formy białaczki i pewne typy raka piersi,
raka jąder oraz guzów nowotworowych, np. jelita grubego, które na
wczesnych etapach rozwoju mogą zostać całkowicie usunięte chirurgicznie"1.
Oto mamy opinię z pierwszej ręki: konwencjonalne leczenie raka okazało się porażką.
Pierwsza przyczyna tego stanu rzeczy jest całkiem oczywista: dwie z
metod stosowanych przez współczesną medycynę mają toksyczny wpływ nie
tylko na komórki rakowe, ale i na zdrowe komórki organizmu. Chemioterapia i radioterapia aplikowane są z nadzieją, że zdążą zabić raka,
zanim zabiją pacjenta. Kolejny ich minus to upośledzanie układu
odpornościowego, czyli właśnie tego, który w zdrowym organizmie
odpowiada za niedopuszczanie do rozwoju nowotworu.
W rzeczywistości komórki rakowe powstają w każdej minucie naszego
życia jako element normalnego funkcjonowania organizmu, a przed ich
rozprzestrzenianiem chronią nas komórki NK (ang. natural killer -
naturalni zabójcy) oraz komórki T, wytwarzane przez układ odpornościowy.
Na perwersję zakrawa więc wybór takich metod leczenia, które uszkadzają
własne mechanizmy obrony organizmu.
Wytwarzanie rakowych komórek macierzystych
Skąd biorą się podstępne i wysoce niebezpieczne rakowe komórki
macierzyste? Niedawne alarmujące odkrycia ujawniły, że komórki
macierzyste mogą powstawać w wyniku chemioterapii.
Grupa badaczy z Michigan pod kierownictwem prof. Wicha podawała
myszom Avastin, lek stosowany w chemioterapii, i stwierdziła, że
wprawdzie początkowo obkurczył on guzy raka piersi, lecz efekt ten był krótkotrwały: rak powrócił, rozprzestrzeniając się, gdyż u myszy poddanych chemioterapii powstały rakowe komórki macierzyste.
Jak powiedział prof. Wicha, "to badanie stanowi wyjaśnienie
rezultatów testów klinicznych, pokazując, że u kobiet chorych na raka
piersi leki takie jak Avastin opóźniają nawrót guza, lecz nie mają
wpływu na przeżycie pacjentki".
W grudniu 2014 r. naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa odnotowali bardzo podobne zjawisko w przypadku innego leku na raka piersi.
- Nasze badanie wykazało, że lek stosowany w chemioterapii, Paclitaxel, podnosi przeżywalność komórek macierzystych raka piersi, które muszą zostać zabite, by zapobiec nawrotom i przerzutom - stwierdził dr Gregg Semenza, kierownik zespołu11.
Uboczne zniszczenia, będące nieodłączną częścią terapii, mają
niewątpliwie swój udział w jej niskiej skuteczności. 10 lat temu
australijscy eksperci onkologiczni dokonali analizy wszystkich badań
klinicznych 22 różnych odmian raka leczonych wyłącznie chemioterapią i oszacowali, że metodzie tej 5-letni okres przeżycia zawdzięczało 2,3% dorosłych pacjentów w Australii i 2,1% w USA2.
Ponieważ jednak odsetek 5-letniego przeżycia pacjentów z nowotworem przekracza obecnie w Australii 60%, staje się jasne, że chemioterapia cytotoksyczna
ma bardzo niewielki wpływ na przeżycie - jak zauważają autorzy - a
"uzasadnienie stałego finansowania i udostępniania leków stosowanych w chemioterapii cytotoksycznej wymaga pilnie rygorystycznej oceny ich opłacalności oraz wpływu na jakość życia pacjentów"2.
Kolejny problem polega na tym, że chemioterapia może sama wywoływać raka
- przynajmniej w dłuższej perspektywie czasowej. Jak przyznaje
Amerykańskie Towarzystwo Raka (American Cancer Society), najbardziej
konserwatywna organizacja onkologiczna, "wśród wszystkich możliwych
odległych powikłań jednym z najpoważniejszych jest rozwój drugiego
nowotworu"3.
W ostatnich latach zespoły badawcze usiłowały wyjaśnić, dlaczego leki przeciwnowotworowe wywołują raka.
Ku swemu zdumieniu stwierdzili, że tak jak układ immunologiczny w
zdrowym organizmie broni się przed bakteriami i wirusami, tak i sam
nowotwór posiada własne skuteczne mechanizmy samoobrony - a rezultaty
ich działania można przewidzieć.
Przeżyć, by znów mieć nowotwór
Lekarze niechętnie przyznają, że chemioterapia może powodować raka. Oto kilka przykładów, związanych ze stosowaniem chemioterapii i innych leków przeciwnowotworowych.
• Ostra białaczka szpikowa (AML), przewlekła białaczka szpikowa (CML)
i ostra białaczka limfoblastyczna (ALL) są związane z "uprzednią
ekspozycją na promieniowanie", które w połączeniu z chemioterapią
jeszcze bardziej podnosi ryzyko raka3.
• Rak piersi może się rozwijać pod wpływem Tamoxifenu, syntetycznego
leku blokującego estrogen, stosowanego powszechnie w leczeniu tej
choroby, ponieważ zaobserwowano, że guzy kurczą się po przerwaniu jego
podawania4.
• Tamoxifen podwyższa również ryzyko raka endometrium (błony śluzowej trzonu macicy) u 1 na 500 pacjentek przyjmujących ten lek podczas leczenia raka piersi.
Niektóre leki stosowane w chemioterapii mogą
wywoływać guzy wtórne. Badacze z Harvard Medical School wykazali, że
chociaż początkowo powodowały one zmniejszenie pierwotnych guzów,
wywoływały trzykrotne powiększenie guzów wtórnych5. Prof. Raghu Kalluri, główny autor badania, powiedział prasie:
- Gdy weźmiemy pod uwagę jedynie rozwój guza, rezultaty były dobre.
Jeżeli jednak spojrzymy na pełny obraz, okaże się, że powstrzymywanie
unaczynienia guza nie oznacza powstrzymania jego progresji. W
rzeczywistości rak rozprzestrzeniał się.
Chemiooporność
W latach 70., gdy chemioterapia stała się "złotym standardem" leczenia z wyboru, panowało przekonanie, iż - skoro komórki rakowe
rosną szybciej niż komórki zdrowe - zatrucie pacjenta powinno
spowodować, że komórki rakowe umrą jako pierwsze. I rzeczywiście tak się
dzieje, przynajmniej początkowo. Pacjent musi jeszcze tylko przeżyć
leczenie.
Ponieważ wlewy chemioterapii są silnie toksyczne,
nie można ich podać jednorazowo bez katastrofalnych skutków dla
pacjenta. Z tego powodu robi się to zazwyczaj w kilku
sześciotygodniowych sesjach, oddzielonych miesięcznymi przerwami, by
pacjent zdołał odzyskać siły.
Jest tylko jeden problem: ten urlop od terapii okazuje się
błogosławieństwem dla komórek rakowych, które, korzystając z przerwy w
leczeniu, organizują obronę, a nawet wzmacniają ją6. Tak jak bakterie nabierają oporności na antybiotyki, tak i komórki rakowe mogą stać się oporne na chemioterapię7.
"Oporność na terapię jest nie tylko powszechna, ale wręcz
spodziewana", przyznają eksperci onkologiczni. Mechanizmy są jednak
odmienne, gdyż bakterie stosują prostą technikę przetrwania osobników
najlepiej przystosowanych, podczas gdy komórki rakowe dysponują co
najmniej czterema sposobami nabywania oporności8.
W rezultacie protokoły chemioterapii
wymagają stosowania coraz silniejszych toksyn, by pokonać coraz bardziej
oporne komórki rakowe, z coraz większą szkodą dla zdrowych komórek
pacjenta.
Co gorsza, jak odkryto niedawno, progresywnie toksyczna chemioterapia
może wytwarzać "rakowe komórki macierzyste". Komórki macierzyste,
zachwalane obecnie jako cudowna szansa regeneracji wszystkiego, od
rogówki po wątrobę, odznaczają się wyjątkową żywotnością - równie
żywotne są rakowe komórki macierzyste, będące fundamentem raka, bez którego nie może się on rozprzestrzeniać. A właśnie rozprzestrzenianie (przerzuty) prowadzi do śmierci organizmu.
- Posiadamy dowody na to, że rakowe komórki
macierzyste odpowiadają za przerzuty - są one nasionami, za
pośrednictwem których nowotwór rozszerza się - tłumaczy profesor Max
Wicha, dyrektor centrum onkologicznego Comprehensive Cancer Center na
Uniwersytecie Michigan.
Jego zespół badawczy odkrył, że komórki macierzyste mogą w sprytny
sposób pozostawać w uśpieniu, udając inne typy zwykłych komórek, a
następnie przedostawać się do krwiobiegu i wędrować po całym ciele.
Uniknąwszy chemioterapii dzięki
zdolności mimikry (przystosowania ochronnego), komórki macierzyste
osiedlają się w nowych obszarach, gdzie powracają do życia i szybko
dzielą się, tworząc nowe guzy9.
Tego rodzaju odkrycia zmusiły naukowców do podjęcia mozolnych
poszukiwań odpowiedzi na pytanie, dlaczego chemioterapia, jak się
wydaje, sama wywołuje raka i jak temu zapobiec.
Uzbroić organizm, by zniszczył guza
Niektórzy badacze, pamiętając o tym, że to układ odpornościowy chroni nas przed rakiem, uważają za rozsądne szukanie takich sposobów leczenia, które podnoszą odporność zamiast obniżać ją, jak czyni to chemioterapia.
Jedna z nowych metod immunoterapii przeciwrakowej polega na
zwiększeniu produkcji komórek T w organizmie pacjenta, "doładowaniu" ich
specyficznym antygenem nowotworowym i wstrzyknięciu ich z powrotem do
organizmu. Zespół lekarzy ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii
zastosował tę technikę z dużym powodzeniem u pacjentów z ciężką
białaczką23. Jak powiedział kierownik zespołu Stephan Grupp,
"nowotwory u tych dzieci były tak agresywne, że nie było już innych
opcji leczenia. Trwałe odpowiedzi na terapię, jakie zaobserwowaliśmy, są
bezprecedensowe".
Koncepcja immunoterapii najwyraźniej zyskuje popularność wśród
onkologicznego establishmentu. Badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu
Johnsa Hopkinsa podkreślają, że w porównaniu ze zniszczeniami powodowanymi przez konwencjonalną chemioterapię,
"immunoterapie są aktywne i dynamiczne, jak również zdolne do
wytworzenia pamięci immunologicznej, co sprzyja sukcesom w odtworzeniu
równowagi pomiędzy nowotworem i jego żywicielem"24.
Lekarze z Memorial Sloan Kettering Cancer Center, najważniejszego nowojorskiego szpitala badającego i leczącego nowotwory, odkryli jeden ze sposobów, w jaki chemioterapia może wytwarzać rakowe komórki macierzyste.
Jak wyjaśniają, "wprawdzie leki stosowane w chemioterapii zabijają komórki rakowe,
ale uruchamiają jednocześnie równoległą reakcję, prowadzącą do
produkowania TNF-a (czynnika martwicy nowotworu alfa, białka
uczestniczącego w przekazywaniu sygnałów komórkowych), w ten sposób
wzmacniając "pętlę parakrynną" (komunikację międzykomórkową niezbędną
dla migracji komórek rakowych) i wywołując chemiooporność. Tak wytwarza
się mechanizm powiązania chemiooporności z przerzutami"12.
Chemioterapia nie tylko powoduje rozprzestrzenianie się nowotworu,
lecz również może nadać guzowi pierwotnemu większą inwazyjność.
Odkryto, że metoda ta może przypadkowo uruchamiać odpowiedź określaną
mianem "programu wydzielniczego uszkodzeń DNA" (DDSP).
Szczegółowy przegląd badań opisuje DDSP jako złożone i intensywne zjawisko, które sprzyja progresji guza "po leczeniu pacjentów chorych na raka metodą chemioterapii uszkadzającej DNA", poprzez wywoływanie zmian w pobliskich komórkach ocalałych po terapii i stymulowanie w ten sposób złośliwych fenotypów guza13.
Mówiąc potocznym językiem, chemioterapia sprawia, że zdrowe komórki w pobliżu guza zamieniają się w komórki rakowe. Nie każdy chemiczny lek uszkadza jednak DNA - czy istnieje więc inna, bezpieczniejsza chemioterapia, stosująca prostsze toksyny farmaceutyczne? Niestety, nie.
Jak czytamy w innym raporcie ekspertów, "widać coraz wyraźniej, że w
niektórych guzach, gdzie angiogeneza (tworzenie nowych naczyń
krwionośnych odżywiających guz) blokowana jest farmakologicznie, komórki
rakowe adaptują się poprzez bardziej agresywną migrację do zdrowych
tkanek"8. I znów chemioterapia sprawia, że zdrowe komórki zamieniają się w rakowe. Badacze odkryli przypuszczalny mechanizm tej przemiany.
Analizując tkanki pobrane od pacjentów po przebyciu chemioterapii
uszkadzającej DNA, stwierdzili, że reakcją zdrowych komórek jest
"odpowiedź na uszkodzenia", powodująca produkcję białka WNT16B, które
stymuluje rozwój nowotworu14.
- Wzrost poziomu WNT16B był dla nas zupełnym zaskoczeniem - wspomina w
wywiadzie prasowym prof. Peter Nelson z centrum badawczego Fred
Hutchinson Cancer Research Center w Seattle. - Wydzielane białko WNT16B
wchodzi w reakcje z pobliskimi komórkami rakowymi, powodując ich wzrost,
większą inwazyjność oraz, co bardzo ważne, oporność na dalszą terapię.
Ta "podwyższona kinetyka wzrostu guza" może wyjaśniać regenerację i ponowne mnożenie komórek rakowych pomiędzy cyklami leczenia14. Najnowsze badania nad rakiem
dostarczyły zatem solidnych dowodów na to, że dwa zasadnicze typy leków
przeciwnowotworowych mogą paradoksalnie powodować wzrost komórek
rakowych i rozprzestrzenianie się ich w organizmie w postaci przerzutów.
Ten sam zabójczy paradoks zaobserwowano w przypadku drugiego rodzaju medycznej broni przeciwnowotworowej - radioterapii.
Diagnostyka raka wywołująca... raka
Mammografia Najpopularniejsza procedura
diagnostyczna badań przesiewowych, polegająca na ściśnięciu piersi
pomiędzy dwiema płytami rentgenowskimi, niemal nie zmieniła się przez
ostatnie pół wieku - z wyjątkiem zredukowania dawki promieni
rentgenowskich, które same działają rakotwórczo.
Ale i teraz, jak się szacuje, 3-6 kobiet na każde 10 tys. wykonujących mammografię co 3 lata zachoruje na raka piersi,
będącego bezpośrednim skutkiem napromieniowania. Te dane pochodzą od
silnie związanej z establishmentem organizacji Cancer Research UK, więc
jest niemal pewne, że zostały zaniżone.
Mammografia, kiedyś uważana za istotny element medycyny
onkologicznej, obecnie poddawana jest coraz bardziej krytycznej ocenie.
Liczne analizy, jak chociażby niedawna kanadyjska, obejmująca okres 25
lat, wykazały, że badania przesiewowe raka piersi nie zmniejszają
odsetka zgonów25. Wręcz przeciwnie - mammografia może
zwiększać śmiertelność, co pokazało duńskie badanie blisko 60 tys.
kobiet, które poddały się tej procedurze.
Te, u których błędnie zidentyfikowano raka piersi (tzw. wynik
fałszywie pozytywny) były znacząco bardziej zagrożone zachorowaniem w
późniejszym okresie życia niż kobiety, u których badanie nie wykryło
niepokojących zmian26. Jedną z przyczyn takiej zależności
może być fakt, iż pozytywny wynik mammografii uruchamia zwykle całą
kaskadę dalszych testów, procedur i zabiegów leczniczych, z których
każdy niesie zagrożenia dla zdrowia.
Jeżeli dodamy do tego emocjonalny wstrząs wywołany diagnozą raka,
podwyższający poziom hormonu stresu (kortyzolu), to rezultatem będzie
układ immunologiczny o osłabionej zdolności walki z nowotworem.
Biopsja To badanie, polegające na
nakłuciu podejrzanego guza w celu pobrania próbki tkanki, od dawna
podejrzewane jest o powodowanie rozprzestrzeniania się nowotworu poprzez
jego rozsiew.
Przegląd historii chorób z pewnego kalifornijskiego szpitala wykazał, że biopsje igłowe w diagnostyce raka piersi wiązały się z późniejszymi przerzutami27.
Autorzy nowszego przeglądu badań z okresu 25 lat podsumowali go
wnioskiem, iż wprawdzie rozsiew nowotworu zdarza się, to jednak
"dochodzi do niego na poziomie mikroskopowym, jego skutki kliniczne
wydają się być pomijalne, a biopsja jako przyczyna nawrotu choroby jest
prawdopodobnie bardzo rzadkim zjawiskiem"28.
Tym niemniej, autorzy owi zalecają zrezygnowanie z biopsji igłowej na
rzecz urządzeń próżniowych, uznawanych za "bezpieczniejsze". Wnioski
nasuwają się same. Biopsje wykonywane w innych okolicach ciała stanowią
jeszcze większy problem.
Jeden z największych amerykańskich szpitali wojskowych zgłosił, że 1%
jego pacjentów chorujących na raka prostaty zmarło w wyniku rozsiania
nowotworu przez biopsję29.
W 2014 r. w przeglądzie praktyki klinicznej z ostatnich 25 lat
odnotowano przypadki rozprzestrzeniania się nowotworu po wykonaniu
biopsji wątroby, brzucha i jamy ustnej30.
Bezpieczniejsze alternatywy Nowe, dobrze
zapowiadające się techniki, takie jak tomografia mikrofalowa i
elastografia SWE (bezinwazyjna ocena włóknienia wątroby) mogą z czasem
zastąpić biopsję. W przypadku podejrzenia raka piersi wybierz
termografię i ultrasonografię.
Napromieniowanie raka
Próby zabijania komórek rakowych poprzez atakowanie ich
promieniowaniem jonizującym już od kilkudziesięciu lat stanowią filar
leczenia onkologicznego. Podobnie jak chemioterapia, radioterapia zabija zarówno komórki rakowe, jak i zdrowe. Ponieważ jednak można wycelować ją jak pocisk prosto w guz nowotworowy, powszechnie uważa się ją za mniej szkodliwą.
Radioterapia bombarduje komórki rakowe promieniami gamma lub rentgenowskimi
(X) z silnego źródła promieniotwórczego, powodując całkowite ich
zniszczenie poprzez uszkodzenie DNA. Skutki uboczne uznawane są za
minimalne - jest to zazwyczaj zmęczenie i lokalne poparzenie skóry.
Lekarze przyznają wprawdzie, że istnieje długofalowe ryzyko rozwoju
wtórnych nowotworów, ale - jak uważają - występują one rzadko, a
korzyści płynące z terapii bilansują jej niedostatki.
Jak pokazują jednak najnowsze wyniki badań, efekty uboczne są
znacznie poważniejsze niż przypuszczano do tej pory. Naukowcy z Leeds
University stwierdzili np., że uszkodzenia spowodowane naświetlaniem w terapii raka piersi
mogą powodować zniszczenie komórek śródbłonka, miażdżycę tętnic,
zwężenie tętnic wieńcowych, zgrubienie zastawek serca, gromadzenie płynu
w osierdziu, zapalenie osierdzia (worka otaczającego serce) i
nieregularność akcji serca. "W niektórych przypadkach zmiany te mogą
pojawiać się nawet do 20 lat po zabiegu", ostrzegają badacze15.
Obecnie wiadomo również, że radioterapia może wywoływać raka także stosunkowo krótko po jej zastosowaniu. Niedawne badania przeprowadzone w USA wykazały, że u 8% pacjentów po radioterapii, którym udało się przeżyć przynajmniej rok, pojawiły się "wtórne lite guzy, których pochodzenie można wiązać z radioterapią". Ten odsetek nie obejmuje rzecz jasna osób, które zmarły w przeciągu 12 miesięcy od zabiegów16.
W powiązanym badaniu, obejmującym blisko 500 tys. mężczyzn, którzy byli naświetlani z powodu raka prostaty, odnotowano wzrost ryzyka nowotworu pęcherza moczowego o 40%, a raka jelita grubego o 70%17.
Podobnie jak chemioterapia, radioterapia też może wytwarzać zabójcze rakowe komórki macierzyste. Wspomniani wcześniej naukowcy z Seattle odkryli, że radioterapia może uruchamiać produkcję WNT16B - białka, które wytwarza komórki macierzyste po chemioterapii14,
natomiast badanie z Harvardu wykazało, że niskie dawki promieniowania
gamma mogą "wzbudzać w heterogenicznych komórkach rakowych właściwości
komórek macierzystych"18.
Radioterapia może więc zamienić zwykłe komórki rakowe w zabójcze komórki macierzyste, nie tylko oporne na konwencjonalną chemio- i radioterapię, lecz także ostatecznie odpowiedzialne za inicjowanie guza, nawroty i przerzuty nowotworu.
W podsumowaniu naukowcy napisali: "w naszym badaniu wykazaliśmy, że
promieniowanie może indukować własności zbliżone do komórek
macierzystych (...) z podwyższoną zdolnością samoodnawiania, co sugeruje
nowy mechanizm radiooporności, obserwowanej powszechnie w nowotworach
złośliwych u ludzi"18. Po raz kolejny eksperci onkologiczni przyznali otwarcie, że radioterapia jest często nieskuteczna, a wręcz może być przyczyną nowotworu.
Leki kombinowane nie są lepsze
Jak medycyna zareagowała na te szokujące odkrycia? W dziedzinie radioterapii podjęto już kroki mające na celu ograniczenie jej użycia w leczeniu raka piersi, stanowiącym blisko połowę wszystkich zastosowań19. Ponieważ jednak dominujący model walki z rakiem oparty jest głównie na lekach, ekspertom trudno nawet wyobrazić sobie jakiekolwiek alternatywy dla chemioterapii.
Ich odpowiedzią na porażki tej metody są eksperymenty z różnymi
kombinacjami aktualnie stosowanych leków, prowadzone w nadziei
natrafienia na koktajl, który okaże się bardziej skuteczny niż
poszczególne składniki podawane osobno. Smutna prawda jest taka, że i ta
strategia nie przynosi sukcesów, co stwierdzono w niedawnym przeglądzie
badań.
"Chociaż wiele guzów nowotworowych wykazuje zadowalającą odpowiedź przy pierwszym poddaniu ich działaniu chemioterapii,
to jednak wcześniej czy później wytwarza się w nich lekooporność i u
większości pacjentów choroba postępuje. Wykorzystując unikalny system
ochronny, zwany opornością wielolekową, komórki rakowe mogą unikać
toksycznego wpływu najczęściej stosowanych leków przeciwnowotworowych
pomimo ich zróżnicowanych struktur chemicznych i różnych mechanizmów
działania wewnątrzkomórkowego"20.
Prestiżowy amerykański instytut onkologiczny National Cancer
Institute przetestował niedawno 5 tys. losowych kombinacji 100 leków stosowanych w chemioterapii, mając nadzieję na odnalezienie receptury do zastosowań klinicznych21. Zwięźle ujął to Ian Mackenzie, specjalizujący się w komórkach macierzystych profesor z Barts Hospital w Londynie:
- Pytanie brzmi: jak można wycelować terapię w rakowe komórki macierzyste bez niszczenia zdrowych komórek macierzystych?
Lekarstwo gorsze niż choroba
Podejście "atakujemy pacjenta, by zabić raka"
wciąż wydaje się triumfować, chociaż pół wieku doświadczeń pokazuje, że
jest ono nie tylko żałosną porażką, ale też przyczyną choroby, którą
miało zwalczać.
Wprawdzie uwaga innowatorów onkologicznych skoncentrowana jest
obecnie na immunoterapii (patrz ramka "Uzbroić organizm, by zniszczył
guza"), ale zdarzają się też bardziej radykalni badacze.
W niedawno opublikowanym artykule, bezkompromisowo obnażającym niepowodzenia konwencjonalnych metod leczenia raka,
prof. Sarah Crawford z Cancer Biology Research Laboratory w Connecticut
wezwała do opracowania "nowego paradygmatu" leczenia, do którego
włączona byłaby zarówno terapia przeciwzapalna, jak i antyoksydacyjna22.
Jest to podejście, jakie od dawna zaleca medycyna holistyczna: aby zapobiegać rakowi,
prowadź zdrowy tryb życia, a jeżeli zachorujesz, wybierz takie metody
leczenia, które wzmocnią naturalne mechanizmy obrony przeciwrakowej. To
przecież takie logiczne!
Bibliografia
- Lancet, 2014; 383: 558–63
- Clin Oncol [R Coll Radiol], 2004; 16: 549–60
- American Cancer Society. 'Second Cancers Caused by Cancer Treatment'; http://goo.gl/tT6T7D
- Proc Natl Acad Sci U S A, 2008; 105: 288–93
- Cancer Cell, 2012; 21: 66–81
- Lancet Oncol, 2000; 1: 86–93
- Adv Exp Med Biol, 2007; 608: 1–22
- Nat Rev Cancer, 2008; 8: 592–603
- Stem Cell Reports, 2013; 2: 78–91
- Proc Natl Acad Sci U S A, 2012; 109: 2784–9
- Proc Natl Acad Sci U S A, 2014; 111: E5429–38
- Cell, 2012; 150: 165–78
- Protein Cell, 2014; 5: 816–26
- Nat Med, 2012; 18: 1359–68
- Br J Radiol, 2013; 86: 20120601
- Lancet Oncol, 2011; 12: 353–60
- Cancer, 2014; 120: 2735–41
- PLoS One, 2012; 7: e43628
- Breast, 2010; 19: 159–62
- Taiwan J Obstet Gynecol, 2009; 48: 239–44
- Presentation at the 24th EORTC-NCI-AACR Symposium on Molecular
Targets and Cancer Therapeutics, Abstract No. 27, Dublin, Ireland,
November 7, 2012
- Front Pharmacol, 2013; 4: 68
- N Engl J Med, 2013; 368: 1509–18
- J Clin Oncol, 2011; 29: 4828–36
- BMJ, 2014; 348: g366
- Cancer Epidemiol, 2014; 38: 619–22
- Arch Surg, 2004; 139: 634–9
- Br J Radiol, 2011; 84: 869–74
- J Urol, 1989; 142: 86–8
- J Int Soc Prev Com
- Glob Adv Health Med, 2014; 3: 36–53
- Biochem Biophys Acta, 2012; 1826: 443–57
- Science, 1956; 123: 309–14
- Science, 1980; 209: 931–3
- Integr Cancer Ther, 2005; 4: 156–67
- ACS Symposium Series, Vol 758, 2009; Chap 12: 164–74
- Curr Cancer Drug Targets, 2007; 7: 795–809
- Food Funct, 2013; 4: 944–9; Functional Foods in Health and Disease, 2014; 4: 120–9